środa, 6 grudnia 2017

Update

Nie wierzę, że w końcu zmobilizowałam się by tu coś wstawić.
Ponad dwa miesiące ciszy.
Raz nawet zaczęłam post, miałam tytuł, temat... Ale coś mnie skłoniło by jednak o tym nie pisać.

Są rzeczy, o których człowiek nie lubi gadać. Nie umiem nawet tego dobrze wytłumaczyć sama sobie.
UPDATE - Robię mój własny musical!
Tak, udało się. I do tej pory w to nie wierzę. Ciężki początek ale mam nadzieję, że teraz już wszystko będzie szło w dobrą stronę.
Więc czego nie umiem wytłumaczyć?
Wszyscy moi bliscy (i nie tylko) o tym gadają... Oczywiście z wyjątkiem rodziców.
"Co ty robisz w tej szkole?", "Źle wybrałaś", "Rób co kochasz", "Jesteś w tym dobra".
Co się ze mną dzieje...
Byłam pewna swego a teraz wszystko mi się miesza. Chcę nie decydować. Bo czegokolwiek bym nie wybrała, ktoś będzie nieszczęśliwy.
Ostatnio żyję innym światem. Zapominam o swoim, interesuję się rozterkami innych. Oglądam filmy, seriale, vlogi... Bo tak jest łatwiej, żyć czyimś życiem. Jest ciekawsze, może i zmyślone lub dobrze zmontowane - ale CIEKAWSZE.

Mam okropnego doła. Tłumaczę sobie, że na pewno wiele "marzycieli" tak ma. Pewnie tak jest i każdy z nas się z tym zmaga. Czy wybrać pewną pracę, iść na cudowne studia i uszczęśliwić rodziców, czy olać wszystko dla np. muzyki. Dla gównianego brzdąkania na gitarce.
Ku*wa.
Czemu to jest takie trudne.
Płaczę, płaczę dużo. Bo nie wiem co ja tu robię, czego chcę, gdzie jest moje miejsce?
Nikt nie wie i nie rozumie, a przynajmniej mi się tak wydaje, że większość nawet nie chce zrozumieć. Sama tego nie ogarniam. Żałuję, że nie jestem kolejnym klonem. Dziewczyną w czarnych rurkach, która chce zarabiać na paznokciach.

Naprawdę jestem w rozterce. Śmieję się, wydaje mi się, że jestem szczęśliwa. Wracam do domu i zamykam się w świecie "NIC", gdzie nikt niczego ode mnie nie wymaga i gdzie ja niczego od siebie nie wymagam.

To przechodzi. Na jakiś czas a potem i tak wraca.

Do dupy.

M. (jak marzycielka, papa ŹW. - chociaż ta niezbyt miła "ksywa" wciąż chyba do mnie pasuje, i teraz to widzę)


niedziela, 1 października 2017

Początek wszystkiego i niczego #jesień

Jutro zaczyna się nowy etap. Zorganizowana Kasia? Czy jest to możliwe?
Okaże się.
Remont, musical, szkoła i praca.
A po drodze jeszcze mnóstwo spotkań do zorganizowania.
Zdążę?

Obawy mam co do tego wszystkiego. Coś ucierpi. Czuję to. Nie dam rady ogarnąć wszystkiego.
Lecz chyba muszę, więc ogarnę.
Ale powiem szczerze, że chyba pierwszy raz naprawdę chcę tego bałaganu, tej pracy. 

Nienawidzę jesieni. Dla mnie to tylko depresyjna przepaść pomiędzy wakacjami a Świętami Bożego Narodzenia. 
ALE!
W każdej przepaści staram się znaleźć światło. W tej ciemnej otchłani, jest to Halloween. W roku 2017 będę miała najlepsze Halloween w życiu!
Tak postanowiłam.

Straszna lista:
*kupić WIĘCEJ dekoracji *_*
*wybrać się na farmę dyń
*wydrążyć najlepszą dynię na świecie
*zrobić sesję zdjęciową (w sumie jak co roku)
*zaprosić znajomych na filmy i Halloweenowe przekąski
*wybrać się na Halloweenową imprezkę!

To dopiero plan!
 

Przeżyję. Dam radę i na dodatek będę się świetnie bawić!

ŹW. (choć podobno już nie)






czwartek, 7 września 2017

Zmiany

Zmiany. Zmiany. Zmiany.

Lubię to słowo. 

Od czego by tu zacząć?
Przede wszystkim... Jestem w Niemczech na praktykach ze szkoły. Właśnie trwa drugi tydzień od kiedy tu jestem. Na szczęście jest tu Pusiek. Nie wytrzymałabym bez niego miesiąc.
Obkupiłam się jak nie wiem co. Te wszystkie Halloweenowe dekoracje, mini lody, cukrowe posypki i rzeczy z Disney'a   *_* . Mój portfel ucierpi.

Restauracja, w której odbywam praktyki, to coś pięknego. Knajpa znajduje się przy drewnianym teatrze, magia. Jak tylko mi się uda to koniecznie muszę zrobić tam jakieś zdjęcia. Oprócz baru w restauracji znajduje się tam też podobne miejsce na zewnątrz. Kiedy kolejka nie ma końca, część napoi sprzedają w ogródku, który jest podświetlony lampeczkami. Nasza kuchnia jest otwarta dla gości. Widzą więc jak wszystko przygotowujemy. Z początku myślałam, że będzie mi to przeszkadzać, ale szef kuchni oraz założyciel restauracji, sprawili, że wszyscy czujemy się tam bardzo swobodnie. Dania smakowo są różne, ale wszystkie przepięknie podane. Wszyscy są dla nas mili, więc czego chcieć więcej?

Z jednej strony cieszę się, że tu jestem, ale z drugiej żałuję, że prawdopodobnie ominie mnie część remontu w domu. Chciałabym uczestniczyć w całym tym procesie. Mam tylko nadzieję, że nie zastanę różowych ścian jak wrócę.
Planuję dokupić kilka rzeczy, części się pozbyć. No zobaczymy. Ale w mojej głowie, mój pokój wygląda idealnie.
Mam zamiar również znów kupić bojownika. Jakoś tęsknię za posiadaniem swojego własnego, małego stworzonka.

No i musical. Obaw jest mnóstwo, wciąż nie wiadomo czy będą warunki, czy znajdą się ludzie i czas. Mnóstwo pracy, ale to chyba dobrze. Bo mam wrażenie, że to ostatnia szansa, żeby wystawić coś swojego...
Dorosłość wzywa.



ŹW.

środa, 23 sierpnia 2017

Fake smile (:(

Ale się zbierałam z napisaniem tego posta. 

Jak często zakładasz maskę?
Hm...
Ja często się uśmiecham. Nie mówię, że nie lubię...Ale jak często udajemy, że wszystko jest w porządku? 
Są takie przypadki, że sytuacja nas do tego zmusza. 
W pracy... O rany. Ile razy miałam ochotę komuś wpie*dolić. Serio. Ludzie czasem nie mają wyczucia, albo nie wiedzą, że tak naprawdę mam ich w dupie.
Często fałszywie uśmiecham się przy rodzicach, chodź chyba jako jedyni wyczuwają kiedy jest coś u mnie nie tak. 
Mnóstwo razy zdarzyło mi się na imprezach. Nie mój klimat. A jak nie ma moich ludzi, to źle się czuję. No ale przecież nie mogę smutać ("zamulać").
Nieprzyjemnie jest też w towarzystwie, które ma wspólne wspomnienia. Głupio jest się nie uśmiechać przy jakiś opowiadaniach o śmiesznych wydarzeniach. Chociaż założę się, że śmiałabym się głośniej gdybym naprawdę w nich uczestniczyła.
A kto miał ochotę naprawdę powiedzieć coś złego nauczycielowi?
Ja nie raz. Kiedyś miałam więcej odwagi. Teraz? Fake smile, i uspokajam oddech. Ukrywam swoje zdanie.
Ku*wa.

Od kiedy mi na tym zależy?

ŹW.
 


czwartek, 10 sierpnia 2017

Jak się wali, to wszystko

Jestem zmęczona.

Miałam napisać ten post dawno temu, ale miałam nadzieję, że jednak nie będę musiała. A jednak muszę, bo wciąż się to bagno ciągnie. Jedno się naprawi, to drugie się zawali.

Ostatnio nic nie dzieje się dobrze. 

Mama była w szpitalu. Okropnie się zestresowałam, ale na szczęście wszystko już jest okej. Ma ogromnego farta, naprawdę. 
Tata najpierw miał duży problem z zębem. Potem omdlenia... Nasze kłótnie.
Nawet pies źle się czuł.

A na końcu ja. 
Mała K. ze swoim ogromnym chłopem.
Coś się zmieniło. Jest inaczej. Gorzej, znacznie. Miałam wrażenie, że przez ostatnie dwa tygodnie mi go odebrano. Jakby nie istniał nigdy. Jakby to był tylko wytwór mojej wyobraźni, że jest taki idealny. 3 dni jakiejś nadziei, powrotu. 
A potem puff!
Znów zniknął. Widzę jego twarz, ale to nie on. To nie mój Pusiek. Tylko ktoś kto wydaje się znajomy, a jest obcy.

Nie wiem co lub kto mi go zabrało, ale ja tak łatwo się nie poddam. Myślę o tym cały czas, żeby sobie odpuścić, dać sobie wreszcie spokój. Żyć dalej.
Ale ja sobie tego realnie nie wyobrażam. 

Życie bez Puśka? 
             ...
Brzmi jak najgorszy koszmar, z którego nie można się już obudzić.

Proszę Cię, walczmy, tylko razem. Bo gdzieś za tymi gałęziami, jest nasz mały raj, chciałabym w to wierzyć.

Zmęczona...Bardzo zmęczona.

PS. Kocham Cię Pusiek. Chyba nawet za bardzo.


ŹW.

poniedziałek, 24 lipca 2017

Źle wyjątkowa

Co to w ogóle oznacza?

W sensie inna, ale "niefajnie" inna?

Ech...
To wszystko jakoś nie ma dla mnie sensu. Trochę nawet boli, jakby? Sama nie wiem.

Chciałabym być kimś innym.
Być "normalną".
Jasne, mogłabym udawać kogoś innego. Przez 3 lata w gimnazjum jakoś się nawet w miarę udawało. A może po prostu nie byłam wtedy szczęśliwa...
Ale w sumie, to czemu miałabym udawać? Reszta nie musi. I tak, marzę by mieć normalne problemy (nie te, które są w mojej głowie), ale nie potrafię. 


Odkąd pamiętam nie chciałam być jak wszyscy. Lubiłam się wyróżniać. Mogłam robić to samo co ty, ale na swój uroczy sposób. Wciąż uważam, że fajnie jak ktoś jest inny. 
Ale...
Czasem, a nawet często, bardzo mi z tym ciężko. Staram się wytłumaczyć komuś moje postrzeganie świata i moje myśli, ale ta osoba nie potrafi tego ogarnąć. Chorobliwie trudna sprawa.
Tylko czemu ja potrafię ich zrozumieć, ich zwykłe potrzeby... A oni moich nie? Niesprawiedliwe.

I chyba wreszcie rozumiem dlaczego to właśnie cytat z piosenki o Belli, akurat znalazł się na głównej stronie mojego bloga. Tak jak ona chcę, by ktoś mnie zrozumiał.

I want much more than this provincial life! I want adventure in the great wide somewhere
I want it more than I can tell
And for once it might be grand
To have someone understand
I want so much more than they've got planned  - "Belle reprise" z "Pięknej i Bestii"


 

Tak naprawdę po raz pierwszy mogę być sobą, przy Tobie Pusiek. Zawsze coś przed kimś ukrywałam. Jakąś część siebie. Przy Tobie nie chcę. Bo pragnę by ktoś z kim marzę by być na zawsze, znał mnie całą i kochał mnie całą. Nie można wiecznie udawać i hamować się. Wiem, że mam ciężki charakter. Bujam w obłokach, oczekuję wiecznego zaskakiwania, przygód... Ale ty to dobrze wiesz. I to tylko od Ciebie zależy czy to pokochasz. I czy będziesz w stanie uszczęśliwiać mnie i w tym samym momencie samemu być szczęśliwym.

Bo Twój uśmiech jest dla mnie największym skarbem.
I właśnie to się chyba nazywa prawdziwą miłością.


Przepraszam, że jestem TAKA.
Przepraszam wszystkich, którzy trafili na mnie.
Ale jeśli zostaniecie, to obiecuję, że ze mną wasze życie nie będzie normalne ;)

Pozdrawiam,
Źle wyjątkowa.





środa, 19 lipca 2017

Wakacyjne marzenia

Ech...
Te wakacje. Nie są i wiem, że nie będą najlepsze w moim życiu.
Każdy ma jakieś wakacyjne marzenia.
Oto moje:

1.Paryż.
Czemu? Nie dlatego, że to miasto miłości. Jest tam Disneyland <3 
A, że znajduje się najbliżej Polski, to to właśnie Disney'owskie miejsce wydawało mi się najbardziej realne. Zbieram pieniądze. Słabo rośnie, ale jestem przekonana, że kiedyś uzbieram i spełnię swoje największe marzenie. Oczywiście przy okazji chętnie odwiedziłabym stare kafejki z croissantami, markowe sklepy, na które mnie nie stać, no i oczywiście samą Mona Lisę ;) 
Myślę, że zrobiłabym mnóstwo pięknych zdjęć.
Ja i Pusiek tak dobrze byśmy się tam bawili.

2.Londyn.
Generalnie ciągnie mnie do Anglii. Jest coś takiego w ich kraju, że ludzie jakby wydają się szczęśliwsi. Mogłabym tam nawet zamieszkać. Brighton? Idealnie.
Ale wracając do Londynu. Najlepiej i najchętniej pojechałabym tam zimą. Obkupiłabym wszystkie świąteczne markety, jeździła na otwartych lodowiskach i non stop piła gorącą czekoladę (koniecznie z piankami!). 

Tak, właśnie włączyłam świąteczne piosenki.

Koniecznie musiałabym odwiedzić słynne muzeum figur woskowych, wytwórnię Harrego Pottera i Disney Store. 

3.Irlandia.
Piękny, piękny kraj. Klimat tam tak bardzo mi odpowiada. Mogłabym prawie cały rok chodzić w dżinsach i trampkach. Ekstra.
Myślę, że warto tam pojechać dla samych widoków, które zapierają dech w piersiach. Ale szczególnie odwiedziłabym Irlandię, a najlepiej Dublin, w okresie Halloween lub w Dzień Św. Patryka. Niezła impreza :P

4.Hawaje.
Czwarty, ostatni punkt podróży. Hawaje wydają się tak nieprawdziwe, tak bardzo z innego świata... Wyobrażam sobie, że wchodzę do pięciogwiazdkowego hotelu i witają mnie i M. łańcuchami z kwiatów. Do ręki dają nam egzotyczny drink z palemką i tak wchodzimy do naszego pokoju z widokiem na plażę z palmami. Świeży zapach upranej pościeli unosi się w powietrzu. I pierwsze co robimy to otwieramy walizki i przebieramy się w nasze ulubione bikini. I tak wolnym i zrelaksowanym krokiem zmierzamy do baru w hotelowym basenie. Ach... Raj na ziemi.


K. 


poniedziałek, 17 lipca 2017

Jak ktoś inny

Jak można powiedzieć komuś, że wolałoby się, żeby był kimś innym albo zachowywał się jak ktoś inny? To jak kazać kotu być psem.
Straszne, bolesne i rani.
Jestem jaka jestem. 
Nieidealna.
Ale kto jest?
Wybierając pewną osobę nie można zakładać, że ma się zmienić. Wiele ludzi na początku związku robi ten błąd. Kobiety wychodzą za pijaków z nadzieją, że dzięki nim się "odmieni". Jakaś bzdura. Mężczyźni zaś wybierają szare myszki z myślą, że zaczną chodzić w sexy bieliźnie i bluzkach z dekoltem. 
No heloł!
Ludzie obudźcie się!
Nie będę się zmieniać w kogoś kto moim zdaniem jest pustym i niczego wartym człowiekiem. Lub po prostu zwykłym, przeciętnym. Jeśli już to chcę się zmieniać na lepsze, ale po swojemu. A nie bo ty tak powiedziałeś.

Zabolało. Dwie łzy zleciały. Więcej nie poleci.

Chcę żebyście to wiedzieli, że słowa "Czemu taki/a nie jesteś jak..." ranią. Bo człowiek mówiący to wyraża swoją nie aprobatę do twojego zachowania/wyglądu. Czyli nie lubi... po prostu Ciebie.

Jestem cudowna.
Ty jesteś cudowny.
My jesteśmy cudowni.
Wy jesteście cudowni.

I niech nikt Wam tego nie zabierze. Poczucia własnej wartości.

PS. Tak, musiałam. 
PS2. W życiu nie zamieniłabym tych baloników na zwykłe. Są wyjątkowe. I pora, żebyś ty też w nich to dostrzegł.

K.


sobota, 15 lipca 2017

Always planning something

To powinna być moja praca.
Planowanie.
Szczególnie planowanie imprez, spotkań, przyjęć urodzinowych czy wolnego czasu.
Ludzie powinni mi płacić za moją kreatywność.
Serio. Generalnie uważam, że przyjaźń ze mną wiąże się z falą ciekawych doznań. Jestem jak Gatsby z "The Great Gatsby". Może nie jestem tak "przystojna" jak Leonardo DiCaprio, ale ujdę w tłumie. Każdy powinien chcieć przychodzić na moje imprezy...

/ Heh.
Skromniacha ;) /


...Bo nie są proste, nie są miejscem, do którego przychodzisz tylko po to żeby się napić i zapomnieć o szarym życiu. Spotkania powinny dać Ci kopa energii na takie złe dni, a nie być chwilą oderwania od codzienności. 
Jasne, alkohol spoko. Ale nie tylko. A jeśli już to czemu nie zaproponować gościom czegoś ciekawego? Innego niż tania wódka. Koktajle, drinki to prosta sprawa. I może być również fajną i ciekawą atrakcją na twoim przyjęciu. Ale przede wszystkim impreza nie powinna kojarzyć się z trunkami, a z wspaniałymi ludźmi, z którymi chce się spędzić czas. No bo kiedy ostatnio byłeś na imprezie bez grupki znajomych czy drugiej połówki? Bez fajnych ludzi nie ma dobrej zabawy.

Dlatego planuję.
Cały czas planuję.
Ktoś by spytał po co to robię... Bo lubię. I jakoś dziwnie czuję, że naprawdę jestem w tym dobra, a przynajmniej ponadprzeciętna. Miło mi gdy ktoś powie "Łał K., dobra robota!" , "To wygląda świetnie", "Super się bawiłam, kiedy się widzimy?". Ale nie myślę o pochwałach. Zorganizowałam już niejedną niespodziankę. Kocham patrzeć gdy ktoś dzięki mnie się uśmiecha.

Co robię teraz? 
* Jutro, niespodzianka urodzinowa dla taty. Skromnie, ale myślę, że wypadnie wszystko dobrze.
*Za ponad tydzień, 18 urodziny najbliższej przyjaciółki. Planujemy posiadówę w stylu "Lato 2017" - czyli wszystko co jest teraz trendy - ananasy, flamingi, kolorowe lemoniady....
*No i moja własna impreza. O ile wszystko wypali. Nie chcę wiele zdradzać, ale pragnę dodać, że kocham biały ;)

Projekt "Tworzenie Piękna" w trakcie realizacji!

"The whole city hacked into automobiles and all weekend, every weekend ended up at Gatsby's" - fragment filmu "The Great Gatsby"

PS.Zdjęcie z mojej imprezy 18stkowej w stylu lat 50tych.

K.



poniedziałek, 10 lipca 2017

Kiedy usuwasz pół gotowego posta, bo jednak nie o tym chcesz pisać "Piękno"

Taaak.
Tytuł mówi wszystko.

Opowiem o marzeniach, o inspiracjach... O wszystkim.
Pragnę piękna. Odkąd pamiętam - lubię piękno. I nie mówię tu o urodzie, a przynajmniej nie w tym sensie, o którym każdy by pomyślał.
Mówię o wnętrzach,  fotografii, teatrze, szkle, Disney'u,  światełkach, kulinariach, płatkach śniegu, muzyce, peoniach, brokacie (?)...
Wiele by wymieniać.
Ale generalnie to mój główny cel, marzenie. Tworzenie piękna. Nie, nie chodzi o mnie.
Chociaż...
Miałoby to sens, heh ;)

Youtube to portal, który od dawna mnie inspiruje. Nie znajdzie się moim zdaniem lepszego i bardziej kreatywnego miejsca w sieci. Tak, Instagram to też dobra sprawa. Ale yt również zawiera zdjęcia. Ludzie dzielą się swoimi fotografiami... w filmie! Niesamowite. Zawsze to podziwiałam. Zastanawiałam i w sumie wciąż o tym myślę, skąd te ich pomysły, te ujęcia, te wszystkie piękne rzeczy.
Wiadomo. Pieniądze z wyświetleń na pewno to ułatwiają - dobry sprzęt, bilety do egzotycznych krajów, kasa na przedmioty vintage i inne.
Ale wydaje mi się, że tacy ludzie muszą mieć tak zwane "coś", by tworzyć takie cuda.

Proces tworzenia piękna to ciężka praca. Ale jaka satysfakcjonująca praca.

Pracujmy nad pięknem. Bo to ono sprawia, że doceniamy życie. Bo doceniamy to co piękne.
Czyli miłość, podróże, dom, drugą połowę, pasję, sztukę... 
I tak dalej.

PS. Wstawiam moje do tej pory najlepsze zdjęcie, z którego tak, jestem bardzo dumna.
 
PS2.Dla każdego piękno to co innego. Dlatego starajmy się dostrzegać je w rzeczach, których na pierwszy rzut oka nie dodalibyśmy do kategorii "piękne" #mopsy.



K.


środa, 21 czerwca 2017

Najlepsze miejsce na oświadczyny

W jakim miejscu najlepiej się oświadczyć?

Gdyby ktoś zadał mi to pytanie jeszcze kilka dni temu, od razu odpowiedziałabym, że w miejscu wyjątkowym (#Disneyland haha)
Ale po dłuższym zastanowieniu… Czy nie lepiej zrobić to w miejscu znanym nam, "pewniakiem"?
Ale z drugiej strony czy znane miejsce nie może być właśnie tym wyjątkowym? Myślę, że tak. Wystarczy tylko dobry pomysł, niespodzianka i znajomość naszej przyszłej narzeczonej :)

Nie przepadam za niespodziankami dla mnie. Może dlatego, że jestem wymagająca jeśli chodzi o takie rzeczy i w sumie… to chyba sporym wyzwaniem jest zaskoczyć mnie pozytywnie. 
Na pewno chciałabym być w takiej chwili tylko ze swoją drugą połówką, dlatego plan z Disneylandem odpada (no chyba, że byśmy mieli tam wynajęty pokój hotelowy #nomoney). Chociaż wiem, że są ludzie, którzy pragnęliby dzielić ten czas z bliskimi. Ale dla mnie to takie "chwalenie się" (?) .
Chciałabym, żeby jeszcze jakoś mieć uwiecznioną tą chwilę. Ukryta kamera? Why not :D
Ma być słodko. I tyle. Niektóre dziewczyny dodałyby, że "romantycznie'', ale co to w sumie oznacza? Róże, smyczki i mężczyzna w garniaku?
Eee
Słodkie babeczki, Ed Sheeran i wygodna piżamka hehe ;)

A jak wyglądałyby wasze wymarzone oświadczyny?

K.

niedziela, 14 maja 2017

Jeżyk w Malibu

Ostatnio wracając z imprezy razem z Puśkiem, spotkaliśmy Pana Jeża. Obserwowaliśmy go chwilę, czekając aż wróci do swojego domku. Czemu wychodzi tylko w nocy? Może się boi? Nie mam pojęcia. Ale myślę, że w Malibu by mu się podobało. Plaża, morze i mnóstwo kryjówek. To miejsce, które w teledysku Miley Cyrus "Malibu", jest przepięknie pokazane. Tak sobie właśnie wyobrażam wolność. Brakowało tylko Puśka i ukulele.
Też chyba jestem jeżem. Nawet w Malibu, ale chyba nie w tym samym co mógłby żyć tamten.
Jestem w Malibu, w tym alkoholu.
Topię się.
Połykam te procenty, by się wydostać, ale ktoś wciąż mi dolewa więcej.
Po prostu robię co mogę, a i tak nie mogę przestać tonąć.
Pułapka na jeża.
Pułapka na mnie.




Ale wiem, że ktoś ze mną jest. Nie jestem sama. A przynajmniej zazwyczaj, tak mi się zdaje.




"We are just like the waves that flow back and forth
Sometimes I feel like I'm drowning
And you're there to save me
And I wanna thank you with all of my heart
It's a brand new start
A dream come true in Malibu" - Miley Cyrus "Malibu"

K.







poniedziałek, 8 maja 2017

Klatka

Ku*wa.
Tak, ku*wa.

Co z tego, że nie chodzę pijana, że nie zażywam narkotyków, nie palę papierosów, nie wracam późno do domu, że umiałam sobie sama znaleźć pracę.
Co z tego...
Skoro i tak nie udowodniłam, że jestem "dojrzała" i "odpowiedzialna". A przynajmniej rodzice tak myślą.
Klatka.
Jestem w klatce.
Jestem w pułapce.
Jak ten biedny, żółciutki kanarek.
Ratuj.
Chcę uciekać.
Biec gdzieś bez celu.
Bez patrzenia na zegarek.

To normalnie na jakiś tekst piosenki się nadaje.
Chciałam tylko jednego wolnego dnia. W pełni wolności. Pod niczyją władzą. Być sama. Lub sama z Tobą.
Tylko Tobą, Pusiek.


"Just stop your crying

It’s a sign of the times
We gotta get away from here
We gotta get away from here
Just stop your crying

It will be alright" - Sign of the Times, Harry Styles


PS. Myślę, że zdjęcie z zoo idealnie odniesie się do tytułu postu.

K.



piątek, 5 maja 2017

Podróż samochodem

Odkąd pamiętam zawsze lubiłam jeździć samochodem.
Coś jest w tym wyjątkowego. A nocą to już szczególnie. Załóż słuchawki i poczuj się jak w prawdziwym teledysku ;) .

Większość DOBRYCH pomysłów wymyślam podczas jazdy. Czemu tak jest? Nie wiem, ale to świetna sprawa. Powinnam w bocznej kieszeni trzymać jakiś długopis i notes z napisem "Big Ideas", czy coś takiego. Dlatego dziękuję za notatnik w telefonie!

Co wymyśliłam podczas wielu moich podróży?
*mnóstwo tematycznych przyjęć (od małego)
*plan zawodowy
*prezenty dla rodziny i przyjaciół
*scenariusze
*sesje zdjęciowe

Dziwny ten post.

Rada:
Kreatywny zastój?
Wsiadaj do samochodu i jedź gdzieś...
Po prostu jedź.

/zdjęcie z ostatniej wyprawy do Wrocławia/

K.



 

czwartek, 27 kwietnia 2017

Body

Wciąż boję się o tym pisać, ale niech będzie.
Ciało.
Największy wróg ostatnich lat. Przeciwnik.
Coraz więcej kobiet i mężczyzn wpada w ten szał "perfect body" "fit" "healthy"...
To obłęd, to istny obłęd.
Sama w niego wpadłam. 
Czuję się i trochę lepiej i trochę gorzej.
Plus:
*nie mam już problemu z rozmiarami w sklepach
Minus:
*odczuwam ciągły niedosyt jeśli chodzi o figurę

Kiedy będę w stanie zaakceptować swoje ciało? Przez 2 lata jakoś się udawało. Mogę śmiało powiedzieć,że miałam to gdzieś, jadłam co chciałam i ile chciałam. Czułam się dobrze. Co się nagle stało, że znów zapragnęłam się zmienić?
Zapalnikiem była niedoszła dieta mojego chłopaka. Chciałam, żeby nie czuł się osamotniony w tym, że tylko on nie może jeść wszystkiego. Z początku kierowałam się tylko wsparciem, więc zaczęłam szukać czegoś co nie będzie dla mnie za bardzo uciążliwe. 
Uzależnienie od słodyczy... Dieta bezcukrowa! PERFECT!
Och... szło świetnie. Z początku miało to na celu tylko i wyłączne odrzucenie cukru, przynajmniej na jakiś czas. Dla zdrowia.
Ale...
Zauważyłam zmiany w moje figurze. Dobre zmiany. I w tym momencie człowiek zaczyna wariować. Bo radość z tych kilku kilogramów jest chwilowa. Od tamtego czasu waga stoi. A ja wciąż jestem na diecie. 
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że to nie zadowala. To za mało. Chce się zrzucić więcej, chce się wyglądać jeszcze lepiej. Człowiek boi się cokolwiek zjeść.
Mam wyrzuty sumienia po kilku minutach.

Nie chcę zaprzepaścić tego co naprawiłam. Nie chcę też wpadać w paranoję, chociaż wiem, że pewnie już w nią wpadłam.
Najbardziej się chyba boję, że jak przestanę to wszystko wróci. 

Zabawne jest to, że jeszcze niedawno śmiałam się z tych ludzi, którzy są na dietach, a teraz sama stoję w tym samym miejscu. Nie jestem szczęśliwa. Dumna ale i również zawiedziona, że nie może być jeszcze lepiej. 

Na koniec każdego postu zawsze mam jakiś "morał", piosenkę, sentencję...
Dziś nie mam nic.
Chyba dlatego, że tym razem to ja potrzebuję pomocy.

K. 
 Podobny obraz
 

środa, 12 kwietnia 2017

List do Pasji

Droga Pasjo!
Tęsknię za tobą. Z dnia na dzień coraz bardziej przekonuję się, że mi Cię brakuje. Kiedy wszyscy się ode mnie odwracali, ty zawsze przy mnie byłaś. Dzięki Tobie mogłam zapomnieć o tym co złe, oderwać się od rzeczywistości. W takich dniach jak te mogłam na Ciebie liczyć. Uciekałyśmy gdzieś razem i miałyśmy gdzieś ten nudny i szary świat.
Często o Tobie myślę. Niestety za rzadko mówię...
Przez niektórych ludzi przestawałam nawet wierzyć w twoje istnienie.
Ale w głębi duszy zawsze wiedziałam, że gdzieś tam jesteś i że kiedyś do mnie wrócisz.
Mam nadzieję, że ten czas się zbliża. Bo mam wrażenie, że nie mam dokąd iść w momencie gdy każdy oczekuje ode mnie czegoś innego. Ciężko mi się dostosować. 
Kurcze...
Ja nie chcę się dostosować. Pragnę, żebyś znowu była, żebyś znów była częścią mnie, a nie tylko miłym wspomnieniem z dawnych lat. Marzę byś stała się kimś bardzo ważnym w moim życiu, prawie najważniejszym. 
Pasjo czemu tak łatwo Cię stracić? 
Wchodząc w dojrzałe życie, w którym myśli się o realnej przyszłości i pieniądzach, ciężko jest utrzymać z Tobą kontakt. Niektórym się to udaje. Podziwiam ich. Ale nie wiem czy ja mam aż tyle siły, by zachować Ciebie oraz realne,ludzkie i godne życie. Może i ja będę szczęśliwa, ale wiem że wielu by to zraniło.
Tyle Cię lubi, ale czemu uczepiłaś się mnie? Wiesz, że nie umiem Ci odmówić. Ograniczam nasze spotkania do minimum, ale zawsze do Ciebie wracam. 
Zawsze.
I pewnie dalej będę.
Daj znać gdy poczujesz się gotowa i odezwij się. Nawet jeśli już nie będziesz w tak wysokiej formie jak kiedyś, ja i tak Cię przyjmę. 

Twoja (mam nadzieję na zawsze),
K.


Znalezione obrazy dla zapytania passion

niedziela, 2 kwietnia 2017

Am I your star now?

Czy ktoś znalazł sposób na zatrzymanie drugiej osoby?
Kiedy obojętność, złość i płacz nie pomagają...
Co wtedy zrobić?
Okazać miłość? Czy być posłuszną? 

Dlaczego bycie osobą kochającą nie sprawia, że ktoś chce przy tobie być?

Może krótka spódniczka i duży biust zadziała?
Tak, działa.
Przez chwilę.
I założę się, że żadnej dziewczynie nie o taki cel chodzi.
Chcemy być pożądane. Chcemy być seksowne. Ale pragniemy być też chciane nie tylko w sposób fizyczny. Rozmawiałam z koleżankami, przyjaciółkami... Tymi co są wolne lub nie.
Wszystkie powiedziały to samo:
"Chciałabym być w centrum jego uwagi".
Niektóre to dostają, inne oczekują wyłączności a trzecie nie mają nic.

Czy muszą znaleźć w związku z tym kogoś innego?
A co jeśli nie chcą?

Ale...

"Loving can hurt
Loving can hurt sometimes
But it’s the only thing
That I know" - Ed Sheeran "Photograph"


Co mam zrobić?
Powiedz co mam zrobić...
By być twoją gwiazdką.

K.
 

niedziela, 26 marca 2017

Zmiany

Potrzebuję zmian. Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że stoję w miejscu. Nic nie robię produktywnego, a kiedy się staram to dostaję patelnią od Roszpunki.
Nie.
Koniec z tym.
Buntuję się i przede wszystkim nie poddaję!
Bo kocham ulepszać swoje życie. Uważam, że Konfucjusz miał rację.
"Dokądkolwiek idziesz, idź całym sercem" .
Ten cytat znajduje się nad tytułem mojego scenariusza. Współczuję tym, którzy będą ze mną współpracować. Ale jak bardzo mi na czymś zależy to nie lubię kiedy lenistwo i ignorancja innych ludzi mi to psuje.

Przede wszystkim robiąc to wszystko nie mogę zaniedbać szkoły...

Chcę dokonać niemożliwego. Spełnić wszystko to co jest dla mnie ważne. I jak już to zrobię to powiem, że grawitacja czy przyciąganie ziemskie, nie ma wpływu na wieloryby i morze. A śnieg w górach to jednak mąka.

Ciekawe czy ktoś mnie rozumie :D
Tak, polecę wam dilera.
Ważne że ja wiem co chcę robić i co zrobię! Nie stawiajmy wszystkiego jako "chcieć" tylko jako "zrobić".
Dla czytelników byłby to bardzo ogólnikowy post. Na szczęście nie dla mnie. 

Bo znów czuję się tu jak w namiocie z "Holiday".

K.



środa, 8 marca 2017

3 najodważniejsze kobiety w produkcjach Walta Disney'a

Myślę,że warto w taki dzień jak ten (Dzień Kobiet) wspomnieć o kobietach, które mnie inspirują. Nie byłabym sobą gdybym nie umieściła w tej kategorii kobiet z produkcji Disney'a. 

3.Bella z "Pięknej i Bestii"
Bella to wyjątkowa dla mnie postać. Dziewczyna czuje się inna. Wyróżnia się na tle reszty prostych ludzi w jej wiosce. Chce czegoś więcej od życia. A mimo to tak bardzo poświęca swój los. Ma mnóstwo odwagi. Kiedy Bestia zamknęła w lochach jej ojca, ona bez zastanowienia powiedziała, że wstąpi na jego miejsce. Miała zostać tam do końca swojego życia... 
Na szczęście wiemy, że pod koniec już nie chciała uciekać ;)

2.Mulan z "Mulan"
To chyba jedna z najbardziej odważnych i niesamowitych postaci Disney'a. Lochy to nic w porównaniu do wojny... Mulan udawała mężczyznę by mogli wziąć ją do armii zamiast jej chorego ojca. Niesamowity czyn. A to, że tak długo nikt nie zorientował się, że to kobieta jest dość ciekawe. W wielu scenach w filmie miała więcej "jaj" niż większość tych wojowników.

1.Tiana z "Księżniczki i Żaby"
Kocham ją. Niesamowicie ją podziwiam. Musiała bardzo ciężko pracować by otworzyć swoją wymarzoną restaurację. Zrobiłaby wszystko, wiem to. Nie było to tylko jej marzenie. Jej zmarłego taty, również. Zrobiłaby chyba wszystko by osiągnąć cel. Nikt nie wierzył, że jej się uda. Nie miała czasu na znajomych, na miłość... Na cokolwiek. Ostatecznie udało jej się. A w dodatku dostała coś czego nie można kupić za pieniądze <3

Przy okazji pisania tego postu zauważyłam ciekawą zależność. Wszystkie trzy dziewczyny walczyły o szczęście swojego ojca. Ciekawe czemu akurat je wybrałam? Może ma to jakieś drugie dno, którego nie rozumiem.

Nie będę się w to zagłębiać.

Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet drogie panie! 

K.

piątek, 3 marca 2017

Kiedy ktoś staje się twoim domem

Od zawsze myślałam, że dom to najważniejsze miejsce dla każdego człowieka. Do domu się zawsze wraca, w nim czujemy się bezpiecznie. Staramy się za wszelką cenę sprawić by ta przestrzeń się nam podobała, byśmy odczuwali w niej spokój. Dom kojarzy się nam też niekiedy z kłótniami, rachunkami i tak dalej.. Ale mimo to zawsze chcemy go posiadać.
Ostatnio odkryłam ciekawą rzecz.
Sęk w tym, że od jakiegoś czasu słowo "dom", odbieram inaczej. Nie jako budynek. Nie jako miejsce w którym się mieszka i śpi.

Dla mnie dom,
to ktoś.

Jeśli spotkało Cię takie uczucie, że wracasz do swojego mieszkania ale nie wierzysz, że jest ono twoim domem, to prawdopodobnie myślisz tak samo jak ja. Kiedy człowiek kogoś kocha i chce znajdować się w pobliżu tej osoby 24/h , to każde otoczenie w którym jest ta druga osoba automatycznie staje się tym "domem".
Ja tak mam.
Od kiedy mam Puśka, będąc w swoim mieszkaniu nie czuję się jak w domu. Wciąż mam wrażenie, że czegoś - a raczej kogoś - mi brakuje (nawet wtedy kiedy mam kocyk, lody, światełka i oglądam film Disney'a). Podczas naszych wspólnych wyjazdów, powrót do mieszkania jest najgorszy. Bo dla mnie nie jest to powrót do domu jak nazywają to moi czy jego rodzice...

Dla mnie to powrót do miejsca "bez niego".

Tylko dzięki niemu wiem co oznacza słowo "dom". I ma ono głębsze znaczenie niż postawiony budynek.

Piosenka dnia "To właśnie dom" z filmu "Mój brat niedźwiedź 2" 

PS.Zdjęcie jest z naszego ostatniego wyjazdu ;)


K.

 





czwartek, 16 lutego 2017

Doceniajcie ludzi

Czasem mam wrażenie, że wszystko jest przeciwko mnie. Nic mi nie wychodzi. Robię wszystko by wszystkich uszczęśliwić a sama dostaję po twarzy. I to nie od jednej osoby.
Jestem za miła.
Nieskromnie?
Trudno.
Ale tak się czuję, że wszystko co robię dla innych jest oceniane jako "niepotrzebne" albo "normalne". A czemu im się wydaje, że to normalne? Bo ich do tego przyzwyczaiłam. Moje dobre czyny czy słowa traktowane są już jako naturalne, dlatego są niedoceniane. 
Robienie obiadu, zapraszanie do domu, chęć ciągłego bycia razem - stały się rzeczami codziennymi dla moich bliskich. Ciekawe czy gdyby im tego zabrakło to ktoś by tęsknił?
Wątpię. Pewnie poleciał by tekst typu "Już tak o mnie nie dbasz", "Mogłabyś coś wreszcie zrobić w tym domu" albo "W ogóle nas nie zapraszasz".
Ludzie nie doceniają nic.
Powinno mnie zabraknąć. Powinnam gdzieś uciec na miesiąc i nie odzywać się. Zakopać telefon i wyłączyć się. 

Bo jestem tylko człowiekiem i chciałabym czasem usłyszeć "dziękuję, że jesteś".

PS. Warto czasem uciekać. Chociażby po to, żeby zobaczyć zachód słońca.

K.