To był piękny tydzień, jak we śnie. Nie mogę w to uwierzyć, że tak szybko się skończył.
W którymś z postów obawiałam się nart - piszę, więc przeżyłam. Nie mogę powiedzieć, że sprawiało mi to nieziemską radość, ale nie ukrywam, nie jest to wcale takie złe.
Baseny termalne chyba sprawiły mi największą frajdę. Noszenie mnie, całowanie i podryw na "nigdy wcześniej się nie znaliśmy" wykonany przez mojego chłopaka sprawił, że wciąż mam ciary ;)
Po krupówkach mogłabym chodzić non stop. Kocham te małe, niezobowiązujące sklepiki, krzyczące "kup coś, kup coś".
A picia wina z korkiem w środku nigdy nie zapomnę i tych wszystkich nocy spędzonych w objęciach.
Uznałam, że kocham łyżwy coraz bardziej. Mam nadzieję, że uda mi się zarazić tym uczuciem Puśka.
Jego rodzice natomiast, starali się, żeby było mi jak najlepiej. Naprawdę to doceniam. A "teściowa" chyba wykupiła cały sklep na Słowacji. Cieszę się, że mam z nią takie same poczucie humoru i że nie jestem jedyną sierotką w tej bandzie :D
Zaliczyłam też kilka rzeczy z mojej "listy przed 18" z czego bardzo się cieszę.
Udało mi się również rozpocząć odliczanie do 29 stycznia - naszej 1 rocznicy <3. Wymyśliłam kilka prezentów materialnych i tych innych. Chyba je lubi.
Mam ochotę przelać tu każdą, najmniejszą chwilę.
Zapamiętać każde uczucie, każdy widok, każdy śmiech...
Mam tylko 3 wnioski :
- kocham go jeszcze mocniej
- musi popracować nad byciem milszym dla rodziców
-chcę lepszy aparat
A ty? Kiedy ostatnio byłeś w górach?
K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz