Moi znajomi często pokazują zdziwienie i zbulwersowanie, gdy opowiadam im jak jest u mnie w domu. Wkurzają się z troski o mnie, rozumiem. Ale drażni mnie to gdy wtrącają się za bardzo w nie swoje sprawy. Ja nie ingeruję w zachowanie i zasady ich rodziców. Dziwią się, że rodzice tak często mnie karzą lub to, że mama nie robi mi obiadków. A ja nie rozumiem dlaczego rodzina zmusza ich do chodzenia do kościoła czy pozwala na upijanie się na imprezie. Fakt, są rzeczy których ja też nienawidzę i również sprawiają, że jestem wściekła na rodziców (np. karanie mnie za spóźnienie 3 minutowe). Miałam szansę zauważyć te wszystkie różnice pomiędzy moim domem a domem Puśka. Jego mama przynosi nam talerze z posiłkiem pod nos, wręcz nam "usługuje" - u mnie w życiu by coś takiego nie przeszło. Ale z kolei Pusiek nie raz musiał zrezygnować ze swoich planów, na rzecz zostania z siostrą w domu. Zasady są różne, obowiązki są różne. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego jak jest w naszych domach. Dziwimy się gdy jest inaczej.
Musicie zrozumieć, że co dom to inne układy, inne relacje. Nie oczekujcie, że będzie tak samo jak u was w domu.
K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz