Generalnie to chyba jest lepiej. Jako tako się układa. Mama czuje się lepiej, ojciec się uspokoił a musical chyba jest do uratowania (powstał nowy kontekst bez naszych diw).
Ostatnio dużo się dzieje. W szkole nie ma dnia by nie mówili o egzaminach zawodowych. Ale o dziwo jakoś bardzo się tym nie przejmuję.
Przejmuję się tym, że za rok matura. A to oznacza pierwszy test, który tym razem na poważnie zadecyduje o mojej przyszłości.
Czy K. boi się przyszłości?
Chwilami bardziej, chwilami mniej.
Mniej gdy Pusiek mówi, że już będziemy razem na zawsze. To mnie uspokaja (yeey nie będę starą panną).
A bardziej gdy rozmawiam o tych wszystkich marzeniach, które wydają się tak dalekie i tak trudne do zrealizowania.
Ale wiecie co? Będzie co będzie. Uważam, że mimo wszystko jestem silna i zawsze sobie poradzę. Może nie będę co wakacje jechać na Malediwy, ale na Mazury uda się na pewno ;)
Jakoś o dziwo mam tą pozytywną energię w sobie. Czuję ją. Może to przez ten majówkowy wyjazd do Białegostoku (mieliśmy jacuzzi w łazience :O ).
Zbliża się fajny czas. Moje 19 urodziny, wyjazd z rodzicami moimi i Puśka oraz upragnione WAKACJE. Te muszą być świetne, bo ostatnie były za krótkie i mało ciekawe z powodu różnych nieprzyjemnych kwestii…
Ale będzie dobrze.
Musi być.
Wszyscy sobie jakoś poradzimy.
Takie jest życie.
Żeby je przeżyć.
Ale można je przeżyć na pół gwizdka lub całkowicie i PEŁNIE.
I ja zamierzam być w tej drugiej grupie.
A do maturzystów, powodzenia. Oby wszystko poszło zgodnie z Waszym planem.
Ogród Branickich w Białymstoku
K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz